Forum www.18wosfansite.fora.pl Strona Główna   www.18wosfansite.fora.pl
18WoS
 


Forum www.18wosfansite.fora.pl Strona Główna -> Opis Gry -> 18 Wheels of Steel Convoy
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
  Post 18 Wheels of Steel Convoy - Wysłany: Nie 12:34, 30 Sie 2009  
CrissWallenkunen
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2009
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5





18 Wheels of Steel: Convoy to już czwarta odsłona popularnej serii ciężarówkowej. Pierwsza część nosiła jeszcze tytuł Hard Truck i dzięki nietypowej tematyce, dobrej realizacji i ciekawym rozwiązaniom zdobyła sobie sporą popularność wśród graczy. Do gry powstała cała masa modyfikacji, wytworzyła się wokół niej specyficzna „scena” wirtualnych kierowców ciężarówek. W tej sytuacji naturalną koleją rzeczy było powstanie kontynuacji, z tym że już bez „Hard Truck” w nazwie. I tak doczekaliśmy się 18 Wheels of Steel: Across America, który nigdy do Polski nie dotarł, oraz 18 Wheels of Steel: Pedal to the Metal, wydany – podobnie jak opisywany przeze mnie Convoy – przez firmę TopWare.

Generalnie wszystkie te gry cechuje podobne założenie – jesteśmy oto kierowcami wielkiej, amerykańskiej ciężarówki i naszą misją jest dostarczanie towarów z miejsca na miejsce w jak najszybszy i najbezpieczniejszy sposób. Nie uświadczymy tu min na drodze, karabinów maszynowych, pieszych, których trzeba rozjechać i wielu innych „bonusów” znanych z gier arcade. To raczej próba stworzenia uproszczonego symulatora trucka z elementami gry ekonomicznej.

Jak łatwo się domyślić, Convoy nie odcina się od starszych braci. Przeciwnie, stanowi raczej próbę rozwinięcia sprawdzonej tematyki przez dodanie nowych elementów i ulepszanie tego, co już się sprawdziło i spodobało graczom. Czyli klasyczny schemat – więcej, lepiej, autentyczniej. Z tym, że już nie raz okazało się, że tworzone „na jedno kopyto” gry po pewnym czasie zjadały własny ogon. Czy podobnie jest z 18 Wheels of Steel: Convoy?

Naszym głównym celem w grze będzie stworzenie floty ciężarówek przemierzających całe Stany – tytułowego konwoju. Zaczynamy jako właściciele małej, jednoosobowej firmy transportowej, wyposażonej w jednego niezbyt zaawansowanego technicznie trucka. Oprócz nas mamy do dyspozycji (bez skojarzeń!) sekretarkę, która zajmuje się zarządzaniem naszym interesem, gromadzeniem statystyk, kontraktami kierowców (gdy już ich zatrudnimy), może też wezwać pomoc, gdy coś nam nawali na trasie. Na dobry początek autorzy przygotowali dla graczy małe wprowadzenie objaśniające zasady jazdy ciężarówką i podstawowe realia gry. To coś w rodzaju samouczka, zawierającego trzy mini-misje. Oczywiście, jeśli wiemy o co chodziło w poprzednich częściach albo po prostu czujemy się mocni, możemy tą część pominąć i od razu przejść do mięska.
Od tej pory mamy absolutną dowolność w wyborze miejsca, do którego chcemy się udać. Zaczynamy w San Francisco, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by pojechać np. do Las Vegas. No, może bez przesady. Nie możemy jeździć w kółko bez celu, bo ciężarówka zużywa spore ilości paliwa, a to kosztuje pieniądze. Suma jaką mamy na koncie w momencie startu gry do imponujących nie należy, więc najrozsądniejszym krokiem będzie wzięcie się od razu do pracy, czyli poszukanie pierwszego zlecenia.

W grze dostępne są dwa rodzaje zadań. Standardowe, oznaczone jako zielone punkty na mapie, polegają na przewiezieniu jakiegoś towaru z punktu A do B. Czasem jakiś zleceniodawca zaoferuje nam premię za spełnienie dodatkowego warunku; może to być dostarczenie ładunku w określonym czasie lub też przewóz przeciążonej naczepy. To ostatnie jest o tyle istotne, że w świecie gry obowiązuje szereg przepisów drogowych, których łamanie grozi mandatem. Drugi typ zadań to misje specjalne, oznaczone dla odmiany żółtym kolorem. Jest ich w sumie ponad 30 i aby uzyskać do nich dostęp, musimy wykazać się odpowiednimi postępami w wykonywaniu zwykłych zadań. A warto, bo oprócz „specjalnych” przewozów znajdziemy wśród nich takie kwiatki, jak karkołomna jazda wozem strażackim do pożaru, albo wcielenie się w rolę kierowcy miejskiego autobusu w Nowym Jorku. Jedyną wadą „specjali” jest ich monotonia, jedynym kryterium wykonania zadania jest limit czasu, a przecież wiele z nich można było rozwiązać ciekawiej.

Wróćmy jednak do „normalnych” zadań. W grze możemy parać się przewożeniem kilkudziesięciu typów ładunków, takich jak mleko, słodycze, buraki, kukurydza, pszenica, jajka, towary luksusowe, bawełna, ubrania, mrożonki, meble, cola, mleko, pakowana żywność, rudy żelaza, węgiel, owies, stalowe rury, elementy maszyn, mobilne biura, gry komputerowe, konie, odpady, ale także nieco mniej typowe, jak części rakiet, sprzęt wojskowy, azot, odpady radioaktywne czy... model dinozaura w skali 1:1. Zdecydowanie nie możemy więc narzekać na monotonię. Oczywiście, nie wszystkie typy ładunków są dostępne od razu. Nikt przecież nie zleci początkującemu kierowcy z raczkującej firmy przewiezienie elementu rakiety kosmicznej. Nasze pierwsze zadania będą więc prawdopodobnie polegały na przewożeniu podstawowych produktów spożywczych, elementów konstrukcyjnych czy... śmieci. Cóż, żadna praca nie hańbi, prawda?

Zwłaszcza, jeśli pomyślimy sobie CZYM ją wykonamy. W Convoy możemy zasiąść za kółkiem jednego z 32 potężnych ciągników siodłowych. Ich nazwy są co prawda w 100% zmyślone, ale prawdziwy fan amerykańskiego truckingu bez trudu rozpozna w nich Maki, Peterbilty czy Freightlinery. Zdecydowana większość z nich to ogromne pojazdy z długimi, charakterystycznymi dla ciężarówek zza Oceany nosami i potężnymi rurami wydechowymi sięgającymi I piętra. Na pewno spora większość z Was rozpocznie przygodę z 18 Wheels of Steel właśnie od przejrzenia wirtualnego „salonu”, gdzie oprócz ciężarówek możemy pooglądać także występujące w grze naczepy. A w miarę naszych postępów w grze będziemy odblokowywać kolejne ciągniki i części do nich, które pozwolą nam nie tylko „dopalić” z początku dość ślamazarnego kolosa (po trzy poziomy modyfikacji dla silnika, skrzyni biegów, hamulców i opon), ale także w sporym stopniu personalizować jego wygląd. Trucka możemy bowiem przemalować, zamontować mu dodatkowe rury, chromowane zderzaki, trąbki, charakterystyczne dla amerykańskich autostrad dodatkowe światełka. Każdy model ciężarówki ma też kilka unikalnych, specjalnych typów malowania, ale uzyskanie dostępu do nich będzie od nas wymagać sporej dawki samozaparcia i skrupulatności w wykonywaniu zleceń.
Niestety, nie ma róży bez kolców. Co z tego, że w grze mamy do wyboru aż 32 ciężarówki, skoro różnią się one głównie wyglądem? Nie postarano się o jakąkolwiek ich charakterystykę, podanie podstawowych parametrów czy też statystyk, które ułatwiłyby nam wybór ciężarówki do konkretnego zlecenia lub po prostu przyjrzenie się ich możliwościom. Co gorsza, większość z nich ma nawet identycznie brzmiący silnik! Kolejne pójście na łatwiznę to kokpity naszych ciężarówek. Widok z wnętrza kabiny to bardzo fajna sprawa i w wielu grach tego brakuje, ale dlaczego na 32 dostępne modele są tylko dwa ich rodzaje?

Na szczęście zawsze możemy przełączyć się na inny widok kamery (oprócz tej z wnętrza mamy jeszcze do dyspozycji trzy inne: zza ciężarówki, z góry a’la GTA, ze zderzaka i kamerę „telewizyjną”, serwującą nam efektowne najazdy i zbliżenia na nasz pojazd) i wtedy z zadowoleniem spostrzegamy, że nasze osiemnaście kółek ze stali prezentuje się naprawdę nieźle! Modele ciężarówek i naczep są ładne, szczegółowe, wykonane z dbałością o detale. Karoseria trucka lśni chromem, a w wypolerowanej pokrywie lakieru odbija się słońce i otoczenie. Jest zdecydowanie ładnie, ale niestety nie można tego samego powiedzieć o modelach innych aut, które przyjdzie nam mijać na drogach. Zdecydowanie nie są one tak dopracowane i ta różnica momentami mocno rzuca się w oczy. Nie pochwalę też autorów za wygląd otoczenia. Drogi i pobocza to jedna, powtarzająca się tekstura w różnych odcieniach, a przydrożne drzewa to identyczne skupiska zielonych pikseli, swoją plastycznością przywodzące na myśl sprite’y z prastarych gier FPS. Miasta wyglądają nieco lepiej, głównie ze względu na różnorodność budynków i innych elementów (ławki, kosze na śmieci, budki telefoniczne, tablice z nazwami ulic itp.), ale nawet mimo tego trudno powiedzieć, żeby były ładne. Z większości tekstur naklejonych na zabudowania pikseloza i lores wyłażą wszystkimi możliwymi otworami. Niewiele dobrego da się też powiedzieć o oświetleniu – oprócz otoczenia odbijającego się w lakierze ciężarówki na próżno szukać jakichkolwiek refleksów, odbić, a snop światła wydobywający się ze świateł przejeżdżających aut czy też przydrożnych latarni trudno uznać za wyglądający naturalnie. Generalnie, wyjąwszy modele ciężarówek i naczep, pod względem grafiki 18 Wheels of Steel: Convoy zdecydowanie nie trzyma standardów roku 2006 (ani nawet 2005, kiedy została wydana w USA). Nawet kokpity ciężarówek wyglądają porównywalnie, a miejscami nawet gorzej (!) od tych z microsoftowego Monster Truck Madness 2. Dlaczego przypomniałem akurat ten tytuł? Ano, bo wygląd Convoya wywołał u mnie skojarzenia właśnie z tym tytułem. Tyle, że drugą część Monster Trucków wydano w 2001 roku!

Niewiele dobrego mogę też powiedzieć o warstwie audio gry. Owszem, muzyka plumkająca w menu jest bardzo miła dla ucha i klimatyczna, ale w trakcie jazdy towarzyszy nam... cisza, że uszy bolą! Tak jest, nie mylicie się – w Convoyu nie uświadczymy ŻADNEJ ścieżki dźwiękowej, chyba że sami puścimy sobie muzykę w Winampie. Początkowo myślałem, że może trzeba dokupić do ciężarówki jakieś radio, albo coś w tym rodzaju. To byłoby nawet sensowne. Ale okazało się, że muzyki po prostu nie ma. Z jednej strony brak soundtracku jest lepszy niż kiepski soundtrack (no i zawsze sami możemy zapuścić ulubione rytmy), ale z drugiej – w tego typu grze warstwa dźwiękowa powinna być tym, co buduje klimat samotnych podróży po autostradach. A niestety tak nie jest.

Jak w takim razie wyglądają podróże z wschodniego wybrzeża na zachodnie i odwrotnie? W grze odwiedzimy ponad 40 miast zlokalizowanych w USA i Kanadzie. Wśród nich znajdziemy te najbardziej znane, jak Calgary, Vancouver, Nowy Jork, Waszyngton, San Francisco, Chicago czy Las Vegas. Choć jest rzeczą oczywistą, że są one tylko umownymi odpowiednikami rzeczywistych metropolii (naprawdę trudno byłoby oddać w grze komputerowej zabudowę i częstotliwość ruchu ulicznego NY), to postarano się o zachowanie elementów charakterystycznych dla każdego z nich tak, by gracz nie miał problemów z określeniem, gdzie się właśnie znajduje. Mamy więc most Golden Gate, budynek Kapitolu czy niezliczone kasyna w Vegas. W każdym z nich znajdziemy też różne firmy, które będą nam zlecać przewóz towarów, a także stacje benzynowe, motele, warsztaty, sklepy z częściami czy salony, w których dokonamy wymiany naszej wysłużonej ciężarówki na lepszy model.
Miasta są połączone siecią amerykańskich wielopasmowych autostrad, po których nieustannie ciągną konwoje transportowe i zwykłe samochody. Zarówno w miastach, jak i na drogach szybkiego ruchu jesteśmy zobowiązani do przestrzeganiu przepisów ruchu drogowego, używania świateł, kierunkowskazów i stosowaniu się do ogólnie przyjętych zasad ostrożnej jazdy. Jeśli nie, szybko ściągniemy na siebie uwagę policji, która z radością wlepi nam mandacik. Oczywiście, nie musimy jechać grzecznie jak po sznurku, możemy wyłamać się z ruchu ulicznego i pobawić się trochę w Need for Speeda lawirując między samochodami i... radiowozami. Pytanie tylko – po co? Przecież właśnie ta spokojna, uważna jazda, taki cruising w wielkiej ciężarówce z jeszcze większą naczepą to największa siła tej gry. A używanie kierunkowskazów przy zmianie pasa ruchu daje naprawdę dużo frajdy!

Odległości pokonywane w grze bywają naprawdę ogromne (wszak zjeździć możemy większą część Ameryki Północnej), więc autorzy gry musieli postarać się o takie wyskalowanie czasu w grze, by jednocześnie nie znudzić gracza i dać mu do zrozumienia, jak wiele mil udało mu się przejechać. Obowiązują oczywiście cykle dnia i nocy, wschody i zachody słońca – mimo, że wizualizowane za pomocą płaskich tekstur – są naprawdę piękne i... romantyczne. Oczywiście w trakcie jazdy możemy też trafić na kiepską pogodę, mgłę czy też po prostu deszcz, którego krople na przedniej szybie szybko wymuszą na nas użycie wycieraczek. A mimo całej graficznej przeciętności Convoyu otoczenie jest przedstawione w odpowiednio zróżnicowany sposób. Tam, gdzie powinna być preria i pojedyncze drzewa, tak dokładnie jest. Jeśli gdzieś znajdują się połacie lasów, to w grze z pewnością również je znajdziemy. A Kanada, jak to Kanada – w większości jest zaśnieżona i zmusza nas do brania korekty przy pokonywaniu ostrych zakrętów na śliskim asfalcie. Dzięki temu nawet bardzo długie podróże (przejazd z San Francisco do Bostonu zajął mi prawie półtorej godziny rzeczywistego czasu) nie nużą i pozwalają nam się poczuć jak prawdziwy amerykański trucker. Wrażenie to potęguje dodatkowo cały ten ruch uliczny i dość naturalne zachowanie komputerowych kierowców. Ciężarówki pozdrawiają się potężnymi klaksonami, rodziny jadą spokojnie na wczasy a między nimi wszystkimi starym, polskim zwyczajem śmigają wężykiem piraci drogowi.

Zanim wyruszymy w drogę, musimy dokładnie zaplanować trasę przejazdu. Trzeba pamiętać o konieczności dotankowania ciężarówki a także uwzględnić obowiązkową kontrolę wagi i punkty graniczne. Tego zadania nie ułatwia nam automapa, która jest najzwyczajniej w świecie kiepska. Nieczytelna, mało praktyczna, dająca się skalować jedynie przy wyświetleniu jej na pełnym ekranie. Sytuację ratują na szczęście... znaki drogowe, które najczęściej stanowić będą nasz podstawowy punkt odniesienia na trasie. Szkoda też, że podczas wykonywania zadania nie mamy możliwości zapisania stanu gry. Musimy jechać ciągle i bez przerwy, choć naturalnym wyjściem byłoby umieszczenie save pointów np. w hotelach. Teoretycznie służą one za miejsca odpoczynku, w rzeczywistości ja zjeździłem Stany i Kanadę wzdłuż i wszerz nie odwiedzając żadnego z nich i nie zauważyłem żadnych „efektów ubocznych” niewyspania. Szkoda, bo coś w stylu rozmywającego się pola widzenia byłoby miłym i realistycznym akcentem.

Ta gra z założenia nie miała być jednak symulatorem. I nim nie jest. Model jazdy nie jest co prawda jakoś wybitnie arcade’owy, ale ciężko go też nazwać realistycznym. Nigdy nie widziałem ciężarówki z naczepą pokonującej zakręt płynnym, bocznym poślizgiem – a w grze przy odrobinie wprawy takie manewry da się wykonać. Ba, dostarcza to bardzo fajnej, cieszącej mordkę satysfakcji. W końcu co to za problem driftować w Golfie albo Mitsubishi. Zróbcie to samo 18-kołowym ciągnikiem siodłowym! Trzeba jednak uważać, żeby przy okazji o nic nie zawadzić, bo zarówno ciężarówka, jak i ładunek ulegają zniszczeniu. A im bardziej uszkodzimy towar, tym mniejsza będzie zapłata za jego przewiezienie. Oczywiście tu też zastosowano szereg uproszczeń - nie zauważyłem, żeby naczepa z jajkami była bardziej podatna na uszkodzenia, niż śmieci. No i efekty naszych destrukcyjnych starań nie są w żaden sposób widoczne, mały osobowy samochód trafiony czołowo kilkudziesięciotonową ciężarówką przy prędkości 70 mil na godzinę będzie dalej wyglądać tak samo, ba – nawet nie przesunie się zbytnio. To trochę razi, zwłaszcza w dobie, w której widoczne uszkodzenia już od dość dawna są standardem w tego typu grach.
Cały czas zadaję sobie też pytanie – o co do licha chodzi z tym tytułowym konwojem? Fakt, mamy w grze dostępny ekran statystyk, na którym widzimy jak długo i jak długim konwojem jechaliśmy, ale generalnie nie ma to żadnego wpływu na płynność i jakość wykonywania zleceń. Co więcej, sytuacja ta nie zmienia się nawet po zatrudnieniu w naszej firmie kilku kierowców. Nie mamy żadnego wpływu na ich poczynania, dobór zadań, nie możemy też (a szkoda) wspólnie zabrać się za jakieś większe zlecenie i w grupie przemierzyć całe Stany. Ot, po prostu co jakiś czas jesteśmy informowani o tym, że dany trucker zarobił dla nas tyle i tyle. I to wszystko! Sami przyznacie, że nijak to się ma do zapowiedzi z pudełka mówiących o budowie potężnego imperium transportowego.

Koniec końców, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że skala uproszczeń zastosowanych w grze jest po prostu zbyt duża. Co z tego, że jeździmy sobie po całych Stanach zatłoczonymi autostradami za kółkiem wielkiej ciężarówki, skoro w większości przypadków nawet to kółko wygląda tak samo? Dlaczego prowadzenie firmy transportowej sprowadza się do dwóch ekranów? Nie jestem fanem gier ekonomicznych, ale można było się postarać o wprowadzenie większej liczby urozmaiceń. W żaden sposób nie mogę też grze wybaczyć uproszczeń w przedstawianiu było nie było bohaterek całego zamieszania, czyli ciężarówek. Brak jakichkolwiek statystyk, identyczne dźwięki silników i kokpity to w tego typu programie bardzo poważne przewinienie. Podobnie jak niedzisiejsza oprawa graficzna i brak jakiejkolwiek muzyki.

Czy w związku z tym 18 Wheels of Steel: Convoy to kiepska gra? Paradoksalnie grało mi się w nią dużo lepiej, niż sugeruje opis. Coś jednak jest w tym całym truckingu, że nawet pomimo tak rozlicznych wad i niedociągnięć czasem ma się ochotę odpalić ją po to, żeby przejechać się z Vancouver do Waszyngtonu. Ot tak, dla relaksu. Po prostu poczuć wolność i potęgę drzemiącą pod maską wieloosiowego potwora. I podziwiać zachody słońca, nawet jeśli dookoła rosną niezbyt miłe dla oka drzewa pikselowca...


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Powrót do góry  

  Forum www.18wosfansite.fora.pl Strona Główna -> Opis Gry -> 18 Wheels of Steel Convoy Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 1 z 1  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

   
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin